HISTORIA KLUBU - gazeta Nowości...
DRUŻYNA POWSTAŁA W 1968 ALE DOPIERO DZIESIĘC LAT TEMU ŚWIETOWAŁA AWANS DO II LIGI :
TROCHE HISTORI

Pod koniec lat 80-ych Elana Toruń zaczęła odgrywać coraz ważniejszą rolę w rozgrywkach piłkarskiej III ligi. W sezonie 1988/89 okazała się nawet najlepsza, ale na przeszkodzie do uzyskania awansu stanęła decyzja Polskiego Związku Piłki Nożnej, nakazująca rozegranie barażowych spotkań pomiędzy triumfatorami III lig, a drugoligowymi zespołami. Elana trafiła na Odrę Wodzisław. Pierwszy mecz, na wyjeździe toruńczycy przegrali 0:2, w rewanżu znów okazała się lepsza Odra, która pokonała Elanę 2:1 (bramkę strzelił Jarosław Maćkiewicz). Tym samym awans przeszedł koło nosa. W następnym sezonie toruńczycy w III lidze zajęli drugie miejsce, na finiszu przegrywając z Ostrovią. Później było jeszcze gorzej, bo sezon 1990/91 "elanowcy" ukończyli na szóstej pozycji. Po tych rozgrywkach z pracy z zespołem zrezygnował trener Andrzej Witkowski. Zastąpili go bracia Ryszard i Zbigniew Figurscy.

Tarcie chrzanu
- Byłem umówiony na spotkanie dyrektorem ZKS Elana Grzegorzem Kurkowskim - wspomina Ryszard Figurski. - I właśnie idąc do niego, na schodach, w siedzibie klubu spotkałem Andrzeja Witkowskiego. Podał mi rękę i stwierdził "żegnam się i zostawiam ci drużynę do tarcia chrzanu". Przyjąłem to z przymrużeniem oka. Ale kiedy wszedłem do pokoju dyrektora, ten potwierdził mi, że Andrzej zrezygnował z pracy z drużyną i zapytał, czy nie poprowadziłbym zespołu. Zgodziłem się, a przy okazji stwierdziłem, że za dwa lata ta drużyna awansuje do II ligi. W pierwszym sezonie pracy trenerów Figurskich Elana zajęła czwartą pozycję, tracąc do Arki Gdynia, która okazała się najlepsza, 9 punktów. Kolejny sezon należał już do toruńczyków. - Wierzyłem w awans - kontynuuje ówczesny szkoleniowiec. - Najbardziej obawiałem się Goplanii Inowrocław, która już wcześniej zgłaszała drugoligowe aspiracje. Grali tam naprawdę utalentowani zawodnicy, a dodatkowym atutem tego zespołu był prezes Andrzej Prabucki. Tymczasem prowadziliśmy od pierwszego meczu. Tylko raz spadliśmy na drugie miejsce, ale szybko powróciliśmy na fotel lidera. W pewnym momencie ten zespół już nie miał innego wyjścia i musiał awansować. W przerwie zimowej pojawiła się bowiem groźba wycofania z rozgrywek, kiedy większość zawodników straciła pracę. W drużynie grali głównie piłkarze wywodzący się z Torunia. I to, jak się okazało, było ogromnym atutem tego zespołu.

Najważniejsza taktyka
- Tworzyliśmy zgraną paczkę - twierdzi Dariusz Malec, jeden z młodszych zawodników w Elanie. - Nie tylko na boisku, ale także poza nim. Z tamtego sezonu zapamiętałem zwłaszcza spotkanie z Pomezanią Malbork. Wygraliśmy 1:0, a mnie udało się strzelić zwycięskiego gola. Wtedy w ekipie gości bronił nieżyjący już Andrzej Brończyk. I spisywał się znakomicie. Zdaniem trenera Ryszarda Figurskiego, kluczem do zwycięstwa w rozgrywkach okazała się taktyka. - Zespół był dobrze zorganizowany taktycznie - mówi. - Cały czas uważam, że na tym poziomie największy postęp można zrobić właśnie dzięki taktyce. W kwestii przygotowania fizycznego są pewne granice fizjologii, których się nie przekroczy. Podobnie jest w przypadku techniki. Najwięcej więc można zyskać dzięki taktyce. Zawodnicy musieli zrozumieć, co to jest gra zespołowa i podporządkować się jej. Bardzo emocjonujący był finisz rozgrywek. Toruńczycy, choć cały czas byli na pierwszym miejscu, po porażce z Wisłą Tczew mieli już tylko dwa punkty przewagi nad Goplanią. I sześć kolejek przed końcem czekał ich właśnie mecz w Inowrocławiu. Przed spotkaniem miały miejsce jednak dziwne wydarzenia. Bydgoska, a później i centralna prasa pisała, że toruńscy działacze chcieli przekupić kilku piłkarzy Goplanii. To tylko spotęgowało jeszcze większe emocje przed tak ważnym spotkaniem. - Inowrocławscy działacze szukali sensacji, dziury w całym - wspomina prezes Grzegorz Kurkowski. - Na szczęście na boisku udowodniliśmy swoją wyższość.

Mecz z podtekstem
Takiego scenariusza nie napisałby chyba żaden reżyser - twierdzi z kolei Ryszard Figurski. - Pewnego dnia, w budynku na stadionie, zadzwonił telefon. Jakiś mężczyzna, który podał się za kibica Goplanii, zapytał, czy nie chcielibyśmy porozmawiać na temat zbliżającego się meczu. Powiedział, że niektórzy piłkarze z Inowrocławia chcieliby z nami o tym porozmawiać. Przeczuwałem jakiś podstęp. Dlatego później powiedziałem prezesowi Kurkowskiemu, że jeśli chcemy, aby ten mecz był "czysty", to musimy zrobić taką awanturę, o której będzie słyszało pół Polski. No i tak też się stało. Na mecz przyjechało wiele osób, z Gdańskiego OZPN-u, z Warszawy, dziennikarze z centralnych gazet. A sędzia Śliwiński pojawił się na stadionie 10 minut przed spotkaniem, bo takie miał zalecenie. I gospodarze nie mogli już nic zrobić, oprócz tego, że przyglądali się, jak Goplania na boisku przegrywała walkę o II ligę. Wygraliśmy 2:1, po golach Macieja Broczka i Jarka Maćkiewicza. - Ostatnie dni przed meczem przyniosły wiele sensacji - przyznaje Maciej Broczek. - Podejrzewam, że działacze Goplanii chcieli nas zdenerwować. Ale to im się nie udało. Wyszliśmy na boisko i szybko strzeliliśmy dwie bramki. Najpierw popisałem się skuteczną dobitką, po niepewnej interwencji bramkarza Goplanii, który nie złapał piłki uderzonej przez Jarka Maćkiewicza. Później Jarek strzelił gola i chociaż rywale odpowiedzieli bramką, to na więcej nie było ich stać. Dla gospodarzy gola strzelił zaś Maciej Hanczewski, obecny kapitan... Toruńskiego KP. - Po tym, jak zdobyłem bramkę, mieliśmy sporą przewagę - wspomina ówczesny piłkarz Goplanii. - Pamiętam, że nie wykorzystałem dwóch dogodnych okazji, a jedną zaprzepaścił Sławek Szefler. A później obaj... trafiliśmy do Elany. Sławek już od nowego sezonu, a ja w przerwie zimowej. Radość toruńskich piłkarzy po meczu była ogromna. Dzięki temu zwycięstwo Elana praktycznie zapewniła sobie już awans do II ligi.

Jarosław Maćkiewicz (nr 10) był najlepszym strzelcem Elany. Ważną rolę w zespole odgrywali też zasłonięty Wojciech Grubecki i Mirosław Pachniewski (z prawej) ELANA TORUŃ 1992/1993 O lewej stoją: Włodzimierz Figurski (masażysta), Piotr Przymus (zakończył karierę), Ryszard Figurski (I trener), Tomasz Żelaziński (obecnie FC Germania Egestorf, regionalna liga niemiecka), Maciej Broczek (trener koszykarek AZS VIII LO), Sławomir Lubowicz (Zdrój Ciechocinek), Erwin Chrzanowski (Pomorzanin Toruń), Leszek Szymborski (Orzeł Służewo), Krzysztof Paul (koniec kariery), Jarosław Maćkiewicz (Wisła Płock), Wojciech Grubecki (koniec kariery), Zdzisław Kiełpiński (kierownik zespołu), Zbigniew Figurski (II trener) Od lewej klęczą: Leszek Lisewski (szkoleniowiec w Toruńskim KP), Dariusz Malec (koniec kariery), Jacek Olszewski (koniec kariery), Dariusz Koc (Lech Dobre), Przemysław Boldt (Widzew Łódź), Marek Cirson (koniec kariery), Zbigniew Rybiński (koniec kariery). W zespole grali też: Mirosław Pachniewski i Piotr Rojek (zakończyli kariery)

Na Starym Rynku
- Atmosfera na stadionie była bardzo gorąca - twierdzi Maciej Broczek. - Musieliśmy wyjeżdżać pod eskortą policji. Żeby zmylić inowrocławskich kibiców, wracaliśmy nawet polnymi dróżkami. Po powrocie do Torunia autokar z piłkarzami wjechał na... Stary Rynek - Wokół tej drużyny była świetna atmosfera - przypomina Ryszard Figurski. - Zagorzałymi fanami Elany byli aktorzy teatru im. Wilama Horzycy. Często organizowali występy w pubie "Jadwiga", w czasie których wśród klientów były zbierane pieniądze na premie dla piłkarzy. Kiedy po meczu w Inowrocławiu zbliżaliśmy się do centrum Torunia, ktoś rzucił hasło, żeby wjechać na Stary Rynek. Kierowca zapytał, czy zapłacimy za mandat, gdyby złapała nas policja. Odpowiedzieliśmy, że tak. I kiedy zbliżaliśmy się do rynku, autobus zatrzymali policjanci. Powiedzieliśmy, że jesteśmy piłkarzami Elany, że wracamy z Inowrocławia, gdzie wygraliśmy bardzo ważny mecz. I - o dziwo - dostaliśmy pozwolenie na wjazd na Rynek. Autobus najpierw okrążył ratusz, aby zatrzymać się przed "Jadwigą". Wówczas z pubu wybiegli kibice, którzy w radiu słuchali relacji z meczu, i rozpoczęło się wspólne świętowanie.

Jak piękny sen
Mecz z Goplanią był ważny, ale najważniejsza okazała się potyczka z Polonią Elbląg, rozegrana kilkanaście dni później. Zwycięstwo zapewniało Elanie awans, na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek. I już do przerwy, po bramkach Maćkiewicza i Krzysztofa Paula, gospodarze prowadzili 2:0. Po zmianie stron trzeciego gola zdobył Przemysław Boldt. W końcówce goście strzelili honorową bramkę, ale zwycięstwa Elanie już nie odebrali. Po ostatnim gwizdku sędziego wśród piłkarzy i kibiców zapanowała olbrzymia radość. Po ponad 33 latach do Torunia wróciła II liga! - Długo do mnie nie docierało, że awansowaliśmy - kończy Ryszard Figurski. - To było jak piękny sen...

Sen jednak długo nie trwał. Kilka miesięcy po awansie, jeszcze w czasie trwania rundy jesiennej w II lidze (po porażce 0:5 ze Ślęzą Wrocław) bracia Figurscy zostali zwolnieni z klubu. Zastąpił ich Wojciech Niedźwiedzki, który nie zdołał jednak uchronić Elany przed degradacją. Ale i tak było lepiej niż teraz. W 10. rocznicę historycznego, Toruński KP - kontynuator elanowskich tradycji - spada przecież do IV ligi.

ZRÓDŁO://WWW.NOWOŚCI.COM.PL//
NAPISAŁ :RADOSŁAW KOWALSKI
ZDJĘCIA: ANDRZEJ KAMIŃSKI

<<< powrót